Korposzczur to nie obelga, to po prostu stan umysłu. To istota żyjąca w świecie tasków, exceli, follow-upów, KPI, SLA-i i innych takich. Oddychają deadline’ami i pożywiają się kawą w ogromnych ilościach. Jak więc z nimi rozmawiać, jak poznać ten świat? Dla osoby spoza systemu rozmowa dwóch przedstawicieli korporacyjnego świata będzie zrozumiała niczym dialekty kosmitów w filmach science-fiction. Ale nie chodzi tylko o język to cała kultura komunikacyjna, która opiera się na specyficznych rytuałach, priorytetach i zasadach niepisanych. Jak więc rozmawiać z kimś, kto na „Czy mogę coś dla ciebie zrobić?” odpowiada „Zestreamuj to przez Jira i wrzuć na Confluence’a, żeby było transparentnie”?
Zrozum język – to nie polski, to korporacyjny
Rozmowa z korposzczurem to trochę jak gra RPG: nie znasz odpowiedniego słownictwa, nie wejdziesz do lochu. Niestety lub stety – mówienie po „naszemu” nie zawsze działa. Jeśli chcesz być zrozumiany, przemyć swoje prośby w języku, który zna druga strona. Zamiast:
„Czy możesz się tym zająć?”
powiedz:
„Czy mogę prosić o commitment i wrzucenie tego do twojego backlogu przed kolejnym sprintem?”
Brzmi jak bełkot? Dla korposzczura to całkiem sensowny komunikat.

Tłumaczenie korpomowy (najczęściej używanych zwrotów):
- Zrobimy follow-up po callu, żeby zasygnalizować next steps.
→ Odezwiemy się po rozmowie, żeby ustalić, co dalej.
- Musimy zeskalować ten temat do leadershipu.
→ Musimy zgłosić ten problem przełożonym.
- To nie jest w naszym scope.
→ To nie należy do naszych obowiązków.
- Zrób quick winy, żeby mieć early success i zbudować buy-in.
→ Zrób coś prostego i skutecznego na start, żeby przekonać innych.
- Nie mamy capacity, żeby dowieźć ten temat w tym kwartale.
→ Nie mamy zasobów, żeby zrealizować to w tym kwartale.
- Pushnij to zadanie wyżej w backlogu.
→ Nadaj temu zadaniu wyższy priorytet.
- Zróbmy deep dive w dane i zobaczmy root cause.
→ Przyjrzyjmy się danym i znajdźmy przyczynę problemu.
- Onboarding nowych hiresów idzie zgodnie z planem.
→ prowadzanie nowych pracowników przebiega zgodnie z planem.

Jaki jest „korposzczur”?
Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to zamknięta kasta, korposzczury mają wiele zalet:
- Są terminowi.
- Są zadaniowi.
- Mają ustalone procedury.
- Przestrzegają standardów.
- Myślą w kategoriach ryzyka i jakości.
Jeśli nauczysz się z nimi rozmawiać, otworzą ci drzwi do projektów, zasobów i wsparcia, jakiego nie doświadczysz nigdzie indziej.
5 przykazań korposzczura:
- Znaj ramy i procesy
Korposzczur nie podejmuje decyzji z dnia na dzień. Każda akcja musi mieć swoje miejsce w procesie, swoją osobę odpowiedzialną, swój status i eskalację. Jeśli chcesz, żeby coś się wydarzyło, dowiedz się, do którego stakeholdera to przypisać i czy temat jest „on the radar”.
2. Przygotuj się na spotkania, które mogły być mailem
Meetingi są świętością. Nawet jeśli trwają 45 minut i nie przynoszą żadnej konkluzji, muszą się odbyć. Dlatego:
- Przychodź z agendą.
- Zrób notatki.
- Zadbaj o action points.
- I koniecznie: follow-up!
3. Mierz wszystko
W świecie KPI-ów liczy się to, co można zmierzyć. Nie wystarczy powiedzieć „projekt idzie dobrze”. Musisz mieć wskaźniki: średni czas obsługi, dynamika przychodów, odchylenia od budżetu, satysfakcja klienta, ROI, EBITDA. Korposzczur ufa liczbom i faktom, nie emocjom.
4. Szanuj hierarchię i stakeholderów
Zanim pójdziesz z czymś do dyrektora, sprawdź, kto powinien to zatwierdzić wcześniej. Pominiecie poziomu menedżera to jak popełnienie grzechu śmiertelnego. Każdy stakeholder musi czuć się poinformowany i zaopiekowany.
5. Feedbackuj i bądź feedbackowany
Feedback to rytuał. Może być 360°, może być instant, może być quarterly. Zasada jest prosta: nie mów „to było słabe”, tylko „z mojej perspektywy warto byłoby rozważyć alternatywne podejście w przyszłości”.
Czego unikać?
- Mówienia zbyt bezpośrednio. Otwarte krytykowanie kogoś na forum to faux-pas.
- Nieformalnego stylu w piśmie. „Hejka, rzuć okiem” brzmi nieprofesjonalnie. Lepiej: „Cześć, czy mógłbyś spojrzeć i dać znać, czy to spełnia nasze ustalenia?”
- Braku terminowości. Korposzczury żyją w kalendarzach. Jeśli coś miało być na piątek – musi być. Inaczej czeka cię escalation. A przecież nie chcesz mieć backlogu.
A jak to wygląda od strony rekrutera?
Jeśli jesteś rekruterem lub pracujesz w agencji rekrutacyjnej, powinieneś nauczyć się tego kodu. Dlaczego? Bo rozmowa z tzw. „korposzczurem” – czyli hiring managerem, HR Business Partnerem czy kimś z procurementu – to nie small talk o kandydatach, tylko zarządzanie projektem rekrutacyjnym. Rekrutacja dla korporacji to projekt, a nie łowienie talentów „na czuja”. To proces, który trzeba rozumieć, umieć rozłożyć na czynniki i raportować. Jeśli potrafisz rozmawiać z klientem korpo jego językiem – językiem danych, metryk, SLA i konkretnych ustaleń – nie tylko przetrwasz w tej branży, ale staniesz się jej integralną częścią.
Jakie zwroty przydadzą Ci się przy rekrutacjach na korporacyjne stanowisko?
- SLA (Service Level Agreement) – „na kiedy to ma być” zapisane czarno na białym.
- KPI (Key Performance Indicators) – „jak Cię rozliczymy, zanim uznamy, że się nie sprawdzasz”.
- Time-to-Hire – czas od startu rekrutacji do podpisania umowy. Liczy się każda godzina.
- Candidate Experience – czy kandydat czuł się jak człowiek, czy jak wpis w tabeli.
- Interview-to-Hire Ratio – czy rzeczywiście masz dobre oko, czy tylko robisz dobre prezentacje.
- NPS (Net Promoter Score) – czy hiring manager Cię poleci, czy wolałby nigdy więcej z Tobą nie pracować.

Raportowanie – czyli język, który korpo rozumie najlepiej
„Działamy i damy znać” to niestety nie jest raport, który uspokaja, a jedynie ładuje zdenerwowanych zainteresowanych. Korporacja chce danych: ile CV wysłałeś, ilu kandydatów przeszło dalej, jaka była średnia pensja, ile trwał cały proces, co poszło nie tak i co poprawić następnym razem. Narzędzia? PowerBI, Google Data Studio, a nawet zwykły Excel z dashboardem – byle jasno i precyzyjnie.
Rekrutacja to partnerstwo, nie usługa
Jeśli jesteś agencją, która działa jak fabryka CV, to niestety ale Twoje miejsce zajmie AI albo kolejna platforma SaaS. Klient chce partnera: kogoś, kto myśli razem z nim, doradza, ostrzega, edukuje, czasem powie „nie róbcie tego ogłoszenia, to nie działa”.
Zbuduj zaufanie:
- bądź responsywny (odpisuj szybko),
- mów językiem danych (a nie przeczucia),
- edukuj (jeśli klient nie wie, pokaż mu dane),
- doradzaj (ale z pokorą).
Nie wszystko zmierzysz, ale prawie wszystko. Nie da się policzyć „chemii” z kandydatem, ale da się:
- zmierzyć retencję (czy kandydat przetrwał więcej niż okres próbny),
- zebrać 360 feedback po kilku miesiącach,
- ocenić skuteczność onboardingu,
- policzyć candidate NPS (czy poleci Cię innym).
Osoba pracująca w korporacji często wydaje się funkcjonować w równoległej rzeczywistości – pełnej rytuałów, specyficznego języka, wewnętrznych zasad i niewidzialnych granic. Rozmowa z nią bywa jak spotkanie z kimś z innej planety – nawet jeśli mówi po polsku, sens wypowiedzi może umknąć komuś spoza systemu.
To jednak nie wynika ze złej woli. To efekt zanurzenia w środowisku, w którym precyzja, procedury i struktura są kluczowe. W tym świecie każda decyzja ma swoje uzasadnienie, każdy temat musi mieć przypisaną osobę, a każde działanie swój porządek. Jeśli jako osoba z zewnątrz chcesz wejść do tego świata i zostać tam na dłużej, musisz nauczyć się więcej niż słów. Musisz zrozumieć sposób myślenia, podejście do pracy i ich sposób komunikacji.
Z czasem okazuje się, że to nie zamknięta kasta, a po prostu społeczność z konkretnymi oczekiwaniami: punktualnością, odpowiedzialnością, szacunkiem do procesu. I choć może wydawać się to sztywne – w zamian daje przewidywalność, stabilność i realne możliwości działania.
M. Krakowska